Czy każda dywersyfikacja ma sens? Branże, aktywa i rynki, które nie zawsze się uzupełniają

Redakcja

18 czerwca, 2024

Rozsądnie zbudowany portfel powinien, zgodnie z teorią, chronić inwestora przed gwałtownymi spadkami wartości, rozkładając ryzyko na wiele różnych aktywów. W praktyce jednak wiele strategii dywersyfikacyjnych kończy się nie bezpieczeństwem, lecz złudzeniem bezpieczeństwa. Rozrzucenie środków pomiędzy różne branże, fundusze czy rynki może w rzeczywistości prowadzić do powielania tych samych ryzyk lub budowania portfela, który reaguje chaotycznie w kluczowych momentach. W tym artykule przyjrzymy się, dlaczego nie każda dywersyfikacja przynosi realne korzyści i jak rozpoznać, kiedy zróżnicowanie inwestycji jest tylko pozorne.

Fałszywe poczucie bezpieczeństwa – kiedy dywersyfikacja zawodzi

Na pierwszy rzut oka portfel zawierający dziesięć różnych funduszy inwestycyjnych lub kilkanaście spółek z różnych sektorów może wydawać się dobrze zabezpieczony. Problem pojawia się wtedy, gdy za tą różnorodnością kryje się powtarzalność — czyli inwestowanie w te same lub silnie skorelowane aktywa pod różnymi nazwami. To klasyczny przykład tzw. iluzji dywersyfikacji.

Weźmy choćby fundusze akcyjne. Trzy różne fundusze mogą mieć zupełnie inne nazwy, a mimo to każdy z nich może mieć w portfelu te same spółki technologiczne: Apple, Microsoft czy NVIDIA. Inwestor, nieświadomy powielania ekspozycji, może sądzić, że rozproszył ryzyko — podczas gdy w rzeczywistości znaczną część jego portfela nadal stanowi jeden sektor. W efekcie, gdy spada wartość akcji technologicznych, spada cały portfel — mimo „dywersyfikacji”. Inny przykład dotyczy inwestycji w obligacje korporacyjne. Nawet jeśli są one emitowane przez różne firmy, wciąż może je łączyć ten sam czynnik ryzyka – np. silna zależność od koniunktury gospodarczej czy stóp procentowych. W rezultacie, podczas spowolnienia gospodarczego lub cyklu podwyżek stóp, cały portfel traci – bo jego części reagują w ten sam sposób.

Prawdziwa dywersyfikacja nie polega na ilości aktywów, ale na ich niezależności względem siebie. Kluczowym pytaniem nie jest „ile mam pozycji?”, ale „czy moje aktywa naprawdę zachowują się różnie w skrajnych warunkach rynkowych?”.

Korelacja – kluczowy, ale pomijany czynnik

Kiedy inwestorzy planują dywersyfikację, najczęściej kierują się nazwą aktywa, branżą lub regionem geograficznym. Niestety, to zbyt powierzchowne podejście. O wiele istotniejsze jest to, jak dane aktywa zachowują się względem siebie, zwłaszcza w okresach zawirowań. To właśnie korelacja — statystyczna miara zależności między ruchami cen — decyduje o tym, czy dywersyfikacja przynosi efekty.

Dwa różne aktywa mogą wyglądać na niezależne, ale jeśli ich ceny poruszają się w tym samym kierunku i z podobną intensywnością, ich wspólna obecność w portfelu nie zwiększa bezpieczeństwa. Przykład? Inwestowanie jednocześnie w indeks NASDAQ oraz w fundusze skoncentrowane na spółkach z sektora IT z Azji. Na papierze: różne rynki, różne firmy. W praktyce: wysoka korelacja, szczególnie w okresach globalnych spadków technologii. Niska korelacja to fundament skutecznej dywersyfikacji — dlatego niektóre z pozoru egzotyczne dodatki, jak surowce, metale szlachetne czy nieruchomości komercyjne (REIT-y), bywają bardziej przydatne niż kolejna spółka z tej samej giełdy.

Branże, które zawodzą w kryzysie

Nie wszystkie sektory rynku są równe pod względem odporności na wstrząsy gospodarcze. Właśnie dlatego budując zróżnicowany portfel, warto zadać sobie pytanie: które branże mają tendencję do „padać razem”? Historia rynków jasno pokazuje, że istnieją sektory wyjątkowo wrażliwe na cykle koniunkturalne, polityczne zawirowania czy wydarzenia globalne.

Dobrym przykładem jest turystyka. W czasie pandemii COVID-19 niemal wszystkie spółki z branży turystycznej, hotelarskiej czy lotniczej doznały gwałtownego załamania – niezależnie od lokalizacji czy skali działalności. Dla inwestorów posiadających wiele takich spółek w portfelu zróżnicowanie geograficzne nie miało znaczenia — traciło wszystko.

Podobna sytuacja występuje w sektorze nieruchomości biurowych, który w ostatnich latach został silnie dotknięty zmianami modelu pracy (praca zdalna i hybrydowa). Mimo różnych struktur własności i lokalizacji, fundusze REIT z tej kategorii często poruszały się jak jeden organizm.

Nie oznacza to, że takie branże należy omijać — wręcz przeciwnie, potrafią one generować atrakcyjne zwroty w czasach wzrostu. Kluczowe jest jednak, by nie opierać na nich zbyt dużej części portfela i nie traktować ich jako źródła „różnicowania ryzyka”, jeśli ich reakcje na kryzysy są zbliżone.

Globalna dywersyfikacja – pułapki myślenia

W teorii inwestowanie globalne wydaje się naturalnym rozwinięciem dywersyfikacji. Przeniesienie części środków na inne kontynenty, do mniej rozwiniętych gospodarek lub rynków wschodzących ma zapewniać dodatkową ochronę przed zawirowaniami w kraju inwestora. Problem w tym, że globalizacja mocno spłaszczyła różnice między rynkami.

Współczesne rynki kapitałowe są silnie zintegrowane. Gdy amerykański indeks S&P 500 notuje gwałtowny spadek, reakcje na rynkach azjatyckich czy europejskich następują niemal natychmiast. Korelacje między dużymi giełdami wzrosły szczególnie po globalnym kryzysie finansowym z 2008 roku i pandemii. W efekcie portfel złożony z akcji z różnych części świata może zachowywać się niemal identycznie jak ten zbudowany wyłącznie z aktywów z jednego kraju.

Do tego dochodzą dodatkowe ryzyka lokalne: zmienność walutowa, niestabilność polityczna, słabsza ochrona inwestorów czy niska płynność. To wszystko sprawia, że globalna ekspozycja bez dokładnej analizy może stać się bardziej ryzykowna niż zabezpieczająca.

Efektywna dywersyfikacja – jak ją osiągnąć

Skoro tradycyjne podejście do dywersyfikacji nie zawsze działa, nasuwa się pytanie: jak zbudować portfel naprawdę odporny na wstrząsy? Odpowiedź nie tkwi w liczbie aktywów, ale w ich wzajemnym zachowaniu w warunkach stresowych.

Zacznij od prostych zasad:

  • Łącz aktywa o niskiej korelacji – np. akcje i obligacje, metale szlachetne i fundusze nieruchomości, czy gotówkę i surowce.

  • Unikaj nadmiernej koncentracji sektorowej – nawet jeśli branża wydaje się stabilna w danym momencie.

  • Rebalansuj portfel – czyli regularnie przywracaj założone proporcje, sprzedając to, co nadmiernie urosło, i dokupując to, co spadło.

Nie chodzi o to, by tworzyć skomplikowany, wielowarstwowy układ inwestycyjny. Wręcz przeciwnie — jak pokazano w artykule „Bezpieczny portfel” kontra „rozproszony chaos”(https://powiatwloclawski.pl/biznes/bezpieczny-portfel-kontra-rozproszony-chaos-cienka-granica-dywersyfikacji/) zbyt duża liczba niespójnych komponentów może wprowadzić dezinformację i chaos zamiast bezpieczeństwa. Efektywna dywersyfikacja to sztuka wyboru kilku dobrze uzupełniających się elementów, nie zbiór przypadkowych składników.

Zakończenie

Dywersyfikacja pozostaje jednym z najważniejszych narzędzi w arsenale inwestora, ale — jak każda strategia — wymaga świadomego i przemyślanego zastosowania. Iluzja różnorodności, wynikająca z powielania tych samych typów ryzyka pod różnymi nazwami, prowadzi wprost do „rozproszonego chaosu”, o którym była mowa we wcześniejszym artykule.

Aby zbudować naprawdę bezpieczny portfel, trzeba wyjść poza liczbę aktywów i skupić się na ich charakterze, zachowaniu oraz relacjach między nimi. To nie nadmiar, ale harmonia i funkcjonalna różnorodność są prawdziwym kluczem do odporności na rynkowe burze.

Polecane: